wtorek, 2 lipca 2013

Rozdział 3.

Obudziłam się dość wcześnie, nie zdziwiłam się, gdy zobaczyłam blondyna śpiącego tuż przy mnie, czułam w nocy, że jest mi trochę ciasno... No tak to nie łóżko dla dwóch dorosłych. Choć w pewnej chwili chłopak sturlał się na podłogę.
- Ałłł. - westchnął.
- Czy gwiazdorskie kości Marco Reus'a się nie połamały? - zaśmiałam się.
- Widzę, że humor od samego rana dopisuje. - powiedział. - Chodź sprawdź czy modelka się nie połamie.
- Nie, nie dzisiaj, mam pokaz idioto! - pisnęłam, ale za późno, bo już znalazłam się na podłodze.
- Oj tam, oj tam.
- Dobra nara. - odparłam i poszłam do kuchni...
Butów Tamary jeszcze nie było, co pewnie znaczyło, że nocuje u Łukasza i Ewy...Chyba... Postanowiłam zrobić śniadanie, ale co? Przecież ja tylko naleśniki lub tosty umiem robić, no ewentualnie gofry. Tak czy siak, przygotowałam naleśniki z bitą śmietaną i truskawkami.
- Mmmm. - usłyszałam blondyna.
- Nic nie dostaniesz! - powiedziałam stanowczo.
- Ach, tak? - Odciągnął mnie od kuchenki. - Sam se wezmę.
- A bierz i przytyj chłopcze! - uśmiechnęłam się. - Ja se zjem coś zdrowegoo. - pokazałam mu język.
- Tak się chcesz bawić?
- No pewnie.
Pożałowałam, że to powiedziałam, Marco zaczął mnie łaskotać, jak ja tego nienawidzę! Tarzałam się po podłodze, nie mogąc wyrobić ze śmiechu.
- Przestań! Reus, ogarnij się pacanie! - krzyczałam.
- Aaaaa... Pójdziesz ze mną na trening? - zapytał.
- O której?
- Piętnasta. - odpowiedział.
- Nie pójdę... - odparłam. - Niestety.
- Dlaczego? - zasmucił się.
- Bo akurat o piętnastej mam pokaz...
- Gdzie?
- W samiutkim centrum Dortmundu. - powiadomiłam... Ajj mogłam się ugryźć w język.
- Dzięki. - puścił mi oczko.
- Marco tylko spróbujesz!?
- Spróbuję! - uśmiechnął się szyderczo.
- Ja pierdole, gorzej niż dziecko... - westchnęłam.
- Słyszałem!
- Miałeś słyszeć...
W końcu miałam czas, coś zjeść, bo pan gwiazda Bundesligi, wszamał moje naleśniki do cholery! Co do jednego.
Niedługo potem w domu pojawiła się siostrzyczka marnotrawna.
- Oo zguba się znalazła! - krzyknęłam.
- No hej!
- Może byś łaskawie mi wytłumaczyła, gdzie byłaś?
- U Łukasza i Ewki, spokojnie nie krzycz.
- Przepraszam.
- Dobra to ja już sobie pójdę. - powiedział Marco. - Pa Tami, Do zobaczenia kochanie! - zaśmiał się.
- Nie skomentuję. Pa. - uśmiechnęłam się.
Tamara, jak to Tamara obsypała mnie pytaniami. Kochanie? Jesteście razem? Nocował u nas? Itp... Wkurzające, ale dałam jej do zrozumienia, że nic nie zaszło, na szczęście, przecież to kolega.




***




Byłam na pokazie, oczywiście towarzyszyła mi Tamara na widowni. Czekałam na swoją kolej, byłyśmy ubrane w stroje z kolekcji wakacyjnej sławnego projektanta... Miałam wyjść jako ostatnia i najdłużej pozować na wybiegu, wszyscy uznali, że jestem najlepsza. Może i tak, a może nie. Moim zdaniem wszystkie dziewczyny genialnie się spisywały. Nadszedł czas wyjścia, szłam pewnie na bardzo wysokich szpilkach, ale ja już jestem wprawiona do nawet najwyższych. Doszłam do końca, i ujrzałam tych debili... Marco, Mario i polskie trio. No pewnie, jeszcze kuźwa całego sztabu brakuje. Idiota nie Reus.
- Łooo Zuuzaaa! Yeah! - darli się.
- Kooooochaaaanie! - wykrzyczał blondyn.
Nie dałam się sprowokować bo normalnie, to bym na niego nawrzeszczała... Jednak wybieg to wybieg postanowiłam, że potem go i ich wszystkich opierdzielę.
Potem, gdy wszystkie razem wychodziłyśmy na wybieg, znów byłam ostatnia.
- Schowajcie się laski!! My chcemy Zuzę!
- C-e-p-y !!! - krzyczałam w myślach.


.../ Proszę kolejny ;)) Mam nadzieję, że wam się spodoba, zostawiam wam do oceny. Krótki, wiem wybaczcie... ;D